MÓJ PIERWSZY WSCHÓD OLBRZYMA

Już od dłuższego planowałem przywitać nasze słoneczko, ale zawsze brakowało chęci na wczesne wstawanie. Dopiero urlop zdeterminował moją osobę do pobudki o 4:30. Jeszcze ciemno i był to koniec sierpnia więc już zimno. Wychodzę na zewnątrz i słyszę jak zaczynają piać swojskie koguty.

Pierwsze kroki w teren i zauważyłem, że jest bardzo mokro tzw. rosa. Po paru minutach czuję jak mi z sandałów wylewa się woda, ale to nic idę w teren więc taki stan rzeczy zaakceptowany. Jeszcze słońca nie widać, ale już unosiła się piękna łuna. Wchodzę na pierwszą górę… i widzę… piękną mgłę unoszącą się między nizinami.

Byłem także ciekawy czy będzie mgła nad tafla wody. Nie zawiodłem się, miałem wrażenie jakbym był nad ciepłym źródełkiem. Rybak dryfujący na wodzie dodał mi nieco klimatu.

I zaczęło się. Pierwszy prześwit rozżarzonej kuli, serce zaczęło mocniej bić. Światło zaczyna przebijać gałęzie drzew i mienić się w smugach mgły. Miałem wrażenie że jestem w innym świecie. Tego nie da się wyobrazić. To było trzeba przeżyć.

Po bitwie ze światłem słonecznym przypadkowo natrafiłem na „świat pająków”. Polana pełna pajęczyn, było trzeba uważać żeby którejś nie zerwać. Piękne, duże i najróżniejsze. Opowiadał mi znajomy, że kiedyś w okresie „babiego lata” w takim miejscu miałeś wrażenie jakby pająki unosiły się w powietrzu. To co zobaczyłem to także inny świat.

więcej zdjęć z tej sesji w GALERII

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.